Ofiarowanie własnej krwi jest najpiękniejszym darem jednego człowieka dla drugiego. O szlachetności tego czynu napisano tomy. Przemilczano trochę sprzedawanie krwi przez dawców komercyjnych oraz handel zasobami krwi pomiędzy krajami. Niepotrzebnie bo wiele rzeczy oferowanych honorowo może być przedmiotem transakcji handlowych i nie ma tu nic złego. Zło natomiast tkwi w świadomym lub nieświadomym oferowaniu niepełnowartościowego towaru.
Hemomofilia jest chorobą mężczyzn, przenoszoną przez kobiety z pokolenia na pokolenie, wywoływaną niedoborem czynnika VIII lub IX krzepnięcia krwi. Prawdziwym zagrożenie dla pacjentów chorujących na tę chorobę nie jest ryzyko wykrwawienia się na śmierć przy byle jakim skaleczeniu ale wylewy wewnętrzne rujnujące organizm chorego. Powstawanie wylewów do stawów kolanowych, łokciowych, skokowych prowadzi do ich dysfunkcji z ograniczeniem samodzielnego poruszania się pacjenta. Bardzo groźne dla życia są krwotoki wewnętrzne w okolicach mózgu, rdzenia kręgowego lub większości splotów nerwowych. Do ponad pół wieku temu leczono hemofilię przetaczaniem krwi pełnej uznając, że takie transfuzje podawane osobom z niedoborami czynników krzepnięcia krwi są jedyną metodą skutecznego leczenia poza równoczesnym znoszeniem objawów. W roku 1964 zainteresowano się osadem na dnie rozmrożonego osocza, jego skuteczność była 10 razy większa niż transfuzji krwi. Osocze pochodziło od setek dawców. Ciągle jednak poszukiwano bardziej skoncentrowanego leku dla pacjentów chorujących na hemofilię. Wynaleziono koncentrat w postaci proszku zawierający czynnik krzepnięcia krwi, do rozpuszczania w roztworze soli fizjologicznej, do stosowania samodzielnie w domach. Był to ogromny sukces. Fizjologicznie czynnik VIII jest glikoproteiną znajdującą się w osoczu krwi ludzkiej. Do wytworzenia koncentratu potrzebowano osocza z pełnej krwi, którą pozyskiwano pod koniec lat 60-tych w komercyjnych bankach krwi najpierw w USA potem w innych krajach świata. Powstawały one najczęściej w dzielnicach biedoty lub więzieniach. Stąd do wspólnego kotła wlewano krew ludzi chorych na wirusowe zapalenie wątroby, AIDS itd. Koncentrat powstawał w wyniku pobrania krwi od tysięcy krwiodawców.
Chorobę AIDS zaczęto rejestrować od 1982 roku a od 1983 wiązano ją z krwią i następnie wirusem HIV w niej się znajdującym Narkomani, ludzie zaniedbani zdrowotnie byli dawcami krwi. Zanim się połapano, zarażono na świecie tysiące ludzi wirusowym zapaleniem wątroby typu B i nie diagnozowanym wtedy wirusowym zapaleniem wątroby typu C oraz AIDS. Chorzy na hemofilię będąc w wieku produkcyjnym zarażali nieświadomie innych. Według mnie mogła to być jedna z wielu przyczyn sprzyjająca dynamicznemu rozwojowi HIV i HCV. Świadczą o tym opracowania opisujące szlaki rozpowszechniania się na świecie tych wirusów. Według statystyk do 95% chorujących na hemofilię do roku 1979 i leczonych koncentratem czynnika VIII pozyskiwanym w wyniku zbiórek krwi chorowało i umierało na WZW typu B lub C i nie zdiagnozowany wtedy AIDS, czy uaktywniającego się wirusa JC odpowiedzialnego za PML czyli postępującą leukoencefalopatię wieloogniskową. Wśród ówczesnych epidemiologów panowała doktryna mniejszego zła. Lekceważono wirusowe zapalenie wątroby oraz objawy nie rozpoznawanego zakażenia wirusem HIV uznając, że hemofilia jest groźniejsza. To był błąd strategiczny, który kosztował tak dużo istnień ludzkich na świecie. Dzisiaj wiemy, że muszą być podejmowane szybkie działania w konfrontacji z nowymi chorobami vide ptasia grypa.
1979 roku firma Behringwerke opracowała technologię termicznego niszczenia wirusa zapalenia wątroby bez uszkadzania struktury białkowej czynnika VIII krzepnięcia krwi. Termiczne niszczenie wirusa HIV opracowano w 1984 roku kiedy okazało się ono jeszcze łatwiejsze. Na szczęście HIV jest bardzo wrażliwy na podwyższone temperatury. Dzisiaj czynnik krzepnięcia krwi VIII jest otrzymywany na drodze inżynierii genetycznej metodą rekombinacji DNA w komórkach jajnika chomika chińskiego. Metody pozyskiwania czynnika krzepnięcia krwi z osocza także są stosowane, ale w połączeniu z wdrożeniem rygorystycznych standardów bezpieczeństwa.
Dzisiaj nowym wyzwaniem są krwiodawcy oferujący krew w dobrej wierze zawierającą groźne metabolity przyjmowanych leków. Niektóre z nich są groźne do trzech miesięcy licząc od daty zakończenia kuracji. Doskonałym przykładem jest lek o nazwie międzynarodowej mykofenolan mofetylu stosowany jako lek immunosupresyjny. Jego poważnym działaniem niepożądanym jest uszkadzanie płodu poprzez wywoływanie między innymi wrodzonej wady serca, twarzy, tchawicy i przełyku, układu nerwowego w tym rozszczepu kręgosłupa. Dlatego seksualnie aktywni mężczyźni i lub ich partnerki leczone mykofenolanem mofetylu nie powinni oddawać krwi przez łącznie 90 dni od daty przyjęcia ostatniej dawki. Wymieniony lek jest jednym z wielu eliminujących każdego potencjalnego krwiodawcę.
Uważam , że w trakcie przyjmowania jakiegokolwiek leku czy trwania jakiejkolwiek choroby, musimy być świadomi, że nie spełniamy obywatelskiego obowiązku dzielenia się krwią jako nośnikiem życia.
Jest czas aby nowy skład Resortu zdrowia edukował społeczeństwo odnośnie świadomej misji krwiodawstwa honorowego czy komercyjnego. Musimy mądrze ochraniać narodowe zasoby krwi oraz niezwykle bacznie obserwować preparaty krwiopochodne. Ta wiedza zyskuje na aktualności wobec piątkowej tragedii Paryża i solidarności jego mieszkańców z ofiarami piątkowych zamachów. Bezpieczny dar ich serc jest tam darem nie do przecenienia.